W sanatorium w Goczałkowicach Zdroju zapełnione jest tylko 10% miejsc

 Osoby, które miały zaplanowane wyjazdy do sanatorium, same z nich rezygnują. Ośrodek w Goczałkowicach Zdroju ma jedynie 10% obłożenia. Ci, którzy byli umówieni albo odwołują wizytę albo przekładają ją na inny termin. Wszystkie miejsca są zajęte jedynie w szpitalu sanatoryjnym.

Sanatorium w Goczałkowicach już raz zamknięto przez epidemię. Po powrocie do funkcjonowania działało jedynie miesiąc, ponieważ ponownie pojawiła się decyzja o zamknięciu. Jednak nie zdołało ono wrócić do pełnego funkcjonowania. 16 października, czyli miesiąc po otwarciu zapełnionych było jedynie 30% miejsc. Ze 192 kuracjuszy z umówionym terminem przyjechało tylko 33, co stanowi tylko 17%. Wszystkich miejsc jest aż 312, więc obecni stanowią jedynie 10% możliwości ośrodka. Jak relacjonuje prezes, prywatnie na przyjazd zdecydowało się 13 osób, a zazwyczaj o tej porze jest ich aż 80. Oprócz sanatorium dla dorosłych, w Goczałkowicach znajduje się też to dla dzieci. Jednak w tym miejscu trwa przerwa, bo turnus zaplanowany na 25 października odwołano.

Reżim sanitarny jest zachowany

Sanatorium, gdy jeszcze funkcjonowało musiało przestrzegać licznych zasad związanych z pandemią. Każdy kto rozpoczynał turnus musiał okazać ujemny wynik testu na koronawirusa najpóźniej sprzed 6 dni. Wszyscy uczestnicy musieli przebywać w maseczkach i regularnie dezynfekować ręce. Od niedawna sanatorium może też we własnym zakresie sprawdzać stan zdrowia przybyłych gości. Otrzymało testy, które dają wynik już po 15 minutach. Do tej pory, tylko jedna osoba, przebywająca w sanatorium miała pozytywny wynik testu. Była to kuracjuszka, która zaraziła się prawdopodobnie podczas dancingu. Na szczęście, nie zaraziła nikogo kto przebywał z nią w pokoju.