Andrzej Kowalczyk, znany ze swojej niezłomnej determinacji i chęci do samodoskonalenia, stoi przed nowym wyzwaniem. Został powołany do reprezentowania naszego kraju na Mistrzostwach Europy w pływaniu zimowym, które odbędą się w Rumunii. To jest krok w innym kierunku dla Andrzeja, który zwykle jest widziany biegając po górach, ale teraz musi zmierzyć się z lodowatymi akwenami. W ramach tych zawodów, będzie miał okazję rywalizować na sześciu różnych dystansach: 50, 100 i 250 metrów stylem dowolnym, 50 i 100 metrów na styl motylkowy oraz 100 metrów stylem klasycznym.
„Zawsze staram się podnosić poprzeczkę wyżej i ciągle dążyć do rozwoju – to jest mój sposób działania,” powiedział Andrzej po otrzymaniu powołania. „Właśnie rozpocząłem współpracę z trenerem pływania, który pomoże mi przygotować się do nadchodzących mistrzostw. Przed nami trzy intensywne miesiące pracy”. Dodaje też, że od sześciu lat stawia sobie coraz wyższe wymagania, ponieważ tylko taki proces daje mu satysfakcję i utrzymuje motywację do działania.
Przyznaje, że jego ciało wciąż regeneruje się po ekstremalnym wyzwaniu, jakim był kilkusetkilometrowy bieg przez Beskidy. Niemniej jednak planuje rozpocząć intensywne treningi już w październiku. Pływanie zimowe to niezwykle wymagająca dyscyplina sportowa, która wymaga maksymalnego zaangażowania i precyzyjnej strategii.
„Podczas przygotowań muszę dać z siebie wszystko. Moje główne cele to adaptacja do niskich temperatur i osiągnięcie najlepszej formy sportowej. Zwrócę szczególną uwagę na detale związane ze startem – unikanie falstartu, szybka reakcja, efektywne zwroty oraz odpowiednia strategia podziału sił na bardziej wymagające dystanse”, wyjaśnia Andrzej.
Tyszanin jest zdecydowany pracować każdego dnia nad elementami, które może kontrolować. Wierzy, że reszta to kwestia szczęścia. Jego determinacja w dążeniu do celu jest godna podziwu – czy to w lodowatych wodach, czy na wysokich górach, nic go nie powstrzyma.